Księgozbiór Shadow Mode Gallery - Księga I - Śladami człowieka

                    


WITAM WSZYSTKICH WAS, CZYTAJCIE I POMYŚLCIE O TYM...


 "ŚLADAMI CZŁOWIEKA"





 Kim jesteśmy My, ludzie?

Poza pustym słowem tym, tworzymy biologicznie i kulturowo jakąś całość, czy jesteśmy jedynie samotnikami, egoistycznymi tworami o nieograniczonej wyobraźni i jednocześnie potężnej, wiecznej głupocie?
Jesteśmy, powstajemy po to, by paść się nieszczęściem innych, walczyć niczym psy na resztkach z Pańskich stołów? A może zdolni jesteśmy do czynów wielkich, godnych pieśni bardów? Do cholery, odpowiedzcie mi!!! Czego chcecie od życia i siebie samych?! Jeśli jedynie sycić się, niczym złotodajne, święte krowy z wypiętymi zadami, gotowymi do wiecznego oddania, z wymionami pełnymi łez ofiar kłamstwa, zawiści, egoizmu i lęku, co trucizną serc jest największą, bo pozwala opadać mieczom katów, to nie godni jesteście zwać się ludźmi!
Ponawiam pytanie: KIM jesteśmy?

" Jeźdźcy  Unii " aut.B


 Bądź myśliwym. 
 Poluj, aż sam staniesz się ofiarą!
B 15.02.17


Czyli GOŃ KRÓLICZKA, zamiast go dopaść! 
Czyli, ciesz się, że możesz marzyć, bo NIGDY nie osiągniesz celu. 

Kochasz (kobietę)
A kochaj sobie, ale precz z łapami! Bo kiedy dorwiesz, i się nasycisz, ciasteczko zniknie, a Tobie pozostanie pustka... i smutne będzie ciasteczko, bo tak "fascynująca" była gonitwa! 

Szukasz Boga? 
Szukaj, tylko mocno i szczerze. 
Wkręcaj się, poświęć POSZUKIWANIU GO całe życie - stań się wyznawcą. Uzależnij się od ciągłych myśli o Nim ( lub o Niej - patrz wyżej ) Ale kiedy Go odnajdziesz w sobie ( przytulisz się do Niej ), to nie ulegaj poczuciu szczęścia i spełnienia!
Bo to nie TEN Bóg... ( I nie TA kobieta! A kto? Inny(a), fałszywy(a)?) 
On Ci się wymknie, niczym dym spomiędzy palców... BOOOO? Bo Jego nie można odnaleźć i dotknąć. NIE WOLNO!!! 
Ale jak to - spytacie?
 To komentarz do słów Ojca Adama Szustaka. Szukajcie na You Tube. 

Czemu służą te zasady?

Służą temu, byś się nie dowiedział, iż gonisz mrzonki, wytwory własnych marzeń! Cholernie atrakcyjne, bo stworzone przez Ciebie i dla Ciebie! W twojej własnej wyobraźni! A NIKT lepiej nie wie, czego pragniesz! Już lepiej tego wymyślić się nie da, prawda?  
     
    Wyobraźcie sobie narkotyk, co działa na każdego inaczej, wedle potrzeb indywidualnych? Stymulacja doskonała, nie?

I stajesz się narkomanem, uzależnionym od pragnień. Już co dzień zasiadać będziesz, niczym młody Potter, i patrzył godzinami w zwierciadło ( monitor komputera). Ze strachu przed samotnością i stęskniony miłości. 
Lecz bał się też będziesz tego szeptu na dnie serca, co mówi Ci 

PRAWDĘ
Słyszysz? (czy zamkniesz oczy i zasłonisz dłońmi uszy?...)

"To szepcze diabeł" - powiedzą fanatycy, głęboko wierzący wyznawcy absolutu. Ślepi niewolnicy swej miłości, niewrażliwi na wady ukochanego...

Bo prawda jest smutna i szara. I skończona, jak alfabet. Jak ukochana książka. Ma początek...ale ma też koniec. A gdy do niego dotrzesz, zadasz kolejne pytanie - 

CO JEST DALEJ? 

Oczywiście, powiecie tu - Nie! Bóg nie jest konkretną osobą, nie ma twarzy, której można pożądać (jak w przypadku konkretnej kobiety) i za którą tęsknisz. I nie jest książką co ma początek i koniec. BÓG jest NIESKOŃCZONY. 

Tak, jasne. Jak czas, powietrze, uczucia...spróbuj Je pochwycić ręką... Sprytne, ale przecież dopracowane przez tysiące lat przez wielu, dla wielu...

 I zapadnie taka krępująca cisza, nikt Ci nie odpowie...

 
CO DALEJ ?

Byłeś łowcą, a stałeś się ofiarą.


fot. B

Droga na szczyt, co nie ma końca, śmiertelną pułapką stać się może.

Breslandczyk

 

*  *  *

 

My Secret Garden - wiosna (fot.B)

Ogród jeszcze śpi. Ale Sasanki już wystawiły "dzioby"! Dzień, dwa, i ucieszą Nas swoim widokiem. Słońce też inaczej operuje...świeci tak jakoś...weselej. Karpie niecierpliwie wyczekują końca zimy, wyglądając na świat. Jeszcze zimno, ale czuje się już dalekie, subtelnie nieśmiałe, tchnienie wiosny...

 









 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

*  *  *

   

 
fot. Naira M.

 

"Black and White - Lady Love"
autor - Breslandczyk

rys. B

- Dla Kat -


    Poprzez czas, powoli, zmęczony i samotny, kroczył w poprzek martwych pól, pamiętających niegdysiejszą jeszcze chwałę Boga i Jego potomstwa, boskich pomazańców – Ludzi.
     Z utęsknieniem szukał jakichkolwiek znaków Życia, namacalnych śladów działania energii Najwyższego, którego przywykł nazywać Stwórcą. Jednakoż monotonnej płaszczyzny nie urozmaicał żaden, najmniejszy nawet odłamek upadłej kultury człowieczej.
    Pustka oślepiała.
    Sterylność otoczenia wysysała resztki energii z Jego członków i serca, nie podpowiadała bowiem niczego, nie pozwalała choć na moment....zapomnieć. Czasu zagłady. Lat Gniewu i Nienawiści.
   Wciąż widział w duszy Świat Pełen Boskiej Miłości, nieustannie ociekający krwią wyznańców. Prześladowanych przez innowierców i rzesze Kapłanów, zapamiętale zwalczających wszelkie objawy nieposłuszeństwa wobec doktryny. Niczym wściekłe psy, węszących wśród ludzkich serc i słów, wypowiadanych skrycie i szeptem, połączonym ze szlochem...
    Miłość była doktryną i prawem ponadczasowym. Wraz z nią Jedność, mimo różnic kulturowych i historycznych, spijanych wraz z krwią czy mlekiem matek. Mimo różnych znaków pisanych i głoszonych, pomimo szklanych pałaców jednych, wobec obdartych i śmierdzących zgnilizną nor rozrodczych innych, łączyć miała wszystkich Boska Równość, Miłość o wielu obliczach oraz Sprawiedliwość. Ślepa jak bogini i równie bezlitosna w Dniu Zapłaty za Grzechy...
    Kroczył więc, boleśnie odczuwając ciężar miecza, przytwierdzonego do grzbietu, niczym krzyż pokutny. Nie był wojownikiem. Nie stworzono go, by zabijał, w imieniu Jedynego. Powstał... by kochać. I czuć.
    Odczuwał więc. Strach i wstręt.
    Do ludzi, jak i tego wszystkiego, co kazano mu wraz z Nimi kochać. Ich słabości, niestabilność, niewierność a także pożądanie, co płonie w ich lędźwiach. A przecież sam nie był wolny od ich smaku...poznał go wielokrotnie. I niejednokrotnie się mu poddał, słabym będąc wobec jego mocy, będąc w tym mroku czarnym niczym dziecko.
      Posłuszny wobec planu gatunkowego...
     A więc prawda i czyste serce są jedynie oznaką słabości? Drogą, co wiedzie na szafot w świecie fałszywych prawd i miłości?! Dokąd w takim razie zaprowadziły Go jego uczucia i świat Istot Światła?
    Właśnie tu.
    Nad Krawędź Rzeczywistości i Nienawiści, odzianych dla niepoznaki w barwy Niebios i symbole Jedynego! Na puste i martwe pola, poza czasem i życiem. Pomiędzy sny i pamięć, poza prawdę i ciepło.
    Ma być sam, samotnie kroczyć i nie skarżyć się!? Został wybrany, czy też okaże się największym z głupców? Jego pragnienia nie istnieją zatem, bledną wobec planu Najwyższego!?
     Kim więc jestem? - myślał - I po co? I po co mi ten lśniący, ciężki miecz, skoro i tak nie umiem go użyć?!
     Wzruszył ramionami. - Cóż, sami sobie zgotowaliśmy taki los - Lata zagłady i chaosu.
     Tak, pamiętał doskonale. 
    Pamiętał tych wszystkich, co wplątali się w pajęczyny, lepkie sieci układów. Biedaków, co z uśmiechem szaleńca na twarzach sprzedali się za pozorne poczucie bezpieczeństwa, by stać się ostatecznie żywym tworzywem dla eksperymentów! Jak i tych, co niewolnikami urodzili się i zniewoleni wydali ostatnie tchnienie. W tym jego przyjaciółka, potem żona. Niższa Kapłanka Katedry, bezwzględnie oddana idei, bezkrytyczna wykonawczyni poleceń nadzorców... Acz jednocześnie ciepła i serdeczna kobieta, później cudowna matka dla ich syna.
    Violett zgasła, gdy nadeszło zło. I strach, który zatruł Jej serce i ciało... Jego miłość nie wystarczyła, by Ją uratować. Mimo iż oddał Jej całego siebie, odeszła.
      Wstrząsnął nim dreszcz grozy i smutku.
    - Lecz to już przeszłość. Wkrótce mój ból przeminie, wypali się i straci moc, jak wspomnienia... - pomyślał z nadzieją, poprawiając rzemienny pas, wgryzający się w spocony kark.
     Pamiętał też tych, których nazywał przyjaciółmi, a którzy okazali się jedynie kłamliwymi kundlami... - Zacisnął mocniej pięść, wbijając paznokcie w skórę dłoni tak mocno, iż spomiędzy palców popłynęła krew - Ból fizyczny pomagał, choć nie miał znaczenia wobec krzyku serca, nie zagłuszał skowytu duszy - ...przyjaciele. Niech to szlag! Wybaczył im, lecz dopiero, gdy wytarł ich wizerunki z pamięci. Zapomnieć nie zdoła jednak. Nigdy!
     Podniósł wzrok i rozejrzał się. Wciąż nic. Zupełna pustka, wypalona do cna, martwa płaszczyzna. A przecież...
    Niegdyś żyli tu ludzie. Szumiały lasy, pachniały łąki pełne kwiecia i ziól. Niebo rozbrzmiewało świergotem i oślepiało blaskiem, niosącym życie i radość. I była też Ona.
Wilczyca.

* * *
    Pogranicze nigdy nie było miejscem bezpiecznym. Ściągało bowiem różnorakich ludzi. Dezerterów, wywrotowców, kurtyzany oraz złodziei wszelkich maści. Wśród zwykłych mieszkańców, poza rolnikami, żyli tu także hodowcy bydła i koni bojowych, zielarze, pszczelarze i wielu innych.
     Jednakże jedynie dwie kasty miały tu mir i poważanie, rządziły niepodzielnie tą krainą.   Kapłani i mnisi, w swych kamiennych świątyniach, oraz podzieleni na klany Najemnicy. Wściekli i bezkarni, brali co i kiedy chcieli. Tani dla Władców i bezwzględni dla tłuszczy. Idealna straż przygraniczna.
     Podobnie było w niewielkim, przygranicznym Zonau. Początkowo zwykłej osadzie, potem niewielkim miasteczku, gdy po odkryciu Źródła postawiono Katedrę. Otoczono ją kamiennym murem, na krańcu którego wybudowano basztę. Służyć miała obronie świętego przybytku i jego bogactw, lecz szybko zmieniona została przez Sługę Bożego na więzienie wraz z salą tortur. Tutejszy Lud nazwał ją Wierzą Łez i znienawidził w głębi serc.
     Źródła pilnował zaś legendarny na Krawędzi oddział Wilków, odzianych na czarno Strażników Sacrum. A dowodziła nimi Black Cat, przez towarzyszy miecza zwana Panterą.
    - Kim jesteś i czego tu chcesz? - okrzyknął go strażnik na bramie, gdy pewnego ranka dotarł do Zonau. - Nazywają mnie Mart, jestem Breslandczykiem. Przybyłem, by zaczerpnąć ze Źródła, Panie. Jestem zwykłym wędrowcem, nie zabawię tu długo – dodał chłopak, gdy udając pokorę, schylił głowę, ukrywając pogardliwy uśmiech. Nie mógł się przed nim ustrzec zawsze, gdy lżył z parobków władzy.
     -A stać Cię, chłopie na to? Ha! Ha! Nie wyglądasz mi na majętnego, a Wilki szybkie są, by skopać tyłek, takim jak Ty! - krzyknął i splunął tamten.
     - Nie twój interes, pachołku – szepnął Mart, głośniej dodając – Jeśli będzie trzeba, zapracuję na ten zaszczyt. Jestem sprawnym rzemieślnikiem... Panie."

                                                                                                                                                                                   
" Dano mi serce, lecz marzyć zakazano..." - aut.B
  

"Człowiek - nieskończone dzieło Architekta" - aut.B


"Nędzarzem jest ten, co o miłość prosić musi" - aut.B


aut. B
"...Smutek spełnionej baśni, Nasz ogień cicho gaśnie..." Closterkeller


"A oto prawdziwe oblicze moje, Panie..." aut.B.

c.d.n.
zapewne

"Jeśli chcesz bym istniał
Jeśli chcesz bym żył
Patrz do przodu
Lecz czasem spójrz też w tył"
                                aut. Nairam  19.02 .17
 

2 komentarze:

  1. Hej, to może zacznę. Człowiek powinien być otwarty i czuły, wrażliwy ale i impulsywny. Każdy wie czego chce i ma jakiś cel w życiu. Czy określa nas to w jaki sposób do niego dojdziemy ? Jaką właśnie drogę obierzemy i jacy będziemy dla otoczenia ? Ja wiem, że jestem sobą, jeżeli mogę to pomagam. Sam w życiu zostałem oszukany, zraniony i okradziony z innych wartości nie raz. Nie jestem ideałem, ale mam cel i jestem sobą. Hej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Ci którzy mnie poznali z jednej i z drugiej strony doskonale mnie określą w obu granicach, tj. tej dobrej i tej złej.

    OdpowiedzUsuń